Jacek Kaczmarski Czerwony autobus

Pędzimy przez polską dzicz
Wertepy, chaszcze, błota
Patrz w tył - tam nie ma nic
Żałoba i sromota
Patrz w przód - tam raz po raz
Cel mgłą niebieską kusi
Tam chce być każdy z nas
Kto nie chce chcieć - ten musi

W czerwonym autobusie
W czerwonym autobusie
W czerwonym autobusie mija czas

Tu stoi młody Żyd
Nos zdradza - Żyd czy nie Żyd
I jakby mu było wstyd
Że mimo wszystko przeżył
A baba z koszem jaj
Już szepce do człowieka
Wie o tym cały kraj
Że Żydzi to bezpieka

Więc na co jeszcze czekasz
Więc na co jeszcze czekasz
Więc na co jeszcze czekasz - w mordę daj

Inteligentna twarz
Co słucha zamiast mówić
Tors otulony w płaszcz
Szyty na miarę spluwy
A kierowniczy układ
Czerwony wiodąc wóz
Bezgłowa dzierży kukła
Generalissimus

Dziełem tych dwóch marszruta
Dziełem tych dwóch marszruta
Dziełem tych dwóch marszruta - luz i mus

Za robotnikiem ksiądz
Za księdzem kosynierzy
I ktoś się modli klnąc
Ktoś bluźni, ale wierzy
A robotniczy herszt
Kapować coś zaczyna
Więc prosty robi gest
I rękę w łokciu zgina

Nie ruszy go lawina
Nie ruszy go lawina
Nie ruszy go lawina - mocny jest

A z tyłu stary dziad
W objęcia wziął prawiczkę
Złośliwy czycha czart
W nadziei na duszyczkę
Upiorów małych rząd
Zwieszony u poręczy
W żyły nam sączy trąd
Zatruje i udręczy

Za oknem Polska w tęczy
Za oknem Polska w tęczy
Za oknem Polska w tęczy - jedźmy stąd